sobota, 18 lipca 2015

Wyśniona miłość rozdział 2

                                                      Rozdział 2

                         Drugie spotkanie







          Nastał piękny czerwcowy poranek. Słoneczne promienie muskały delikatnie jej twarz namawiając do otworzenia oczu. Tak błogo się czuła, znów miała miły sen, ale niewiele z niego zapamiętała, jedynie czułe pocałunki przystojnego mężczyzny i jego spojrzenia pełne miłości i uwielbienia. Jak każda kobieta marzyła o wielkiej miłości, o kimś do kogo mogłaby się przytulić, porozmawiać o wszystkim czy nawet się pokłócić a potem pogodzić. Niestety nie miała tego szczęścia i nie spotkała tego jedynego. Minął rok jak rozstała się z Erykiem, swoim narzeczonym. Mieli już wyznaczoną datę ślubu, przygotowania szły pełną parą, gdy przyłapała go z inną. Zresztą jak się okazało to było wiele epizodów zdrady z jego strony, więc pocieszała się tym, że nie doszło do ślubu i dowiedziała się w samą porę jaki z niego drań. Po tej traumie nie mogła się pozbierać, ale dzięki wsparciu duchowym Jagody jakoś przetrwała ten trudny okres czasu. Po tym wszystkim nie chciała się spotykać z żadnym innym facetem. Była romantyczką ale ten cios sprowadził ją na ziemię i postanowiła do związku mieć podejście racjonalne i ostrożne, pod warunkiem że spotka kogoś wartego uwagi i uczciwego.
        Karina spojrzała na zegar, dochodziła ósma godzina. Mogła jeszcze poleżeć ale postanowiła jednak wstać i wziąć prysznic. Po porannej toalecie zjadła śniadanie, później zaczęła oglądać wiadomości w telewizji. Zapowiadali piękny, ciepły dzień, więc pomyślała, że założy na spotkanie nową letnią sukienkę i do tego eleganckie sandałki z niedużym obcasem. Umówione były na dwunastą, więc miała jeszcze trochę czasu. Wczoraj wszystko dokładnie wysprzątała, więc dzisiaj mogła się relaksować, zatem postanowiła poczytać książkę.
         Tak się zaczytała, że zerknąwszy na godzinę, zerwała się szybko bo dochodziła jedenasta a musiała jeszcze się wyszykować. Na szczęście kamienica, gdzie odbędzie się spotkanie, znajdowała się zaledwie kilkanaście metrów od jej domu, więc mogła śmiało iść sobie spacerkiem. Z Jagodą miała spotkać się przed budynkiem i razem miały do niego wejść. Czuła podekscytowanie i przeczucie, że jej życie zmieni się na lepsze.
        Kamienica nie była wysoka, miała zaledwie trzy piętra. Jednak wyglądała z zewnątrz atrakcyjnie i schludnie, widać że właściciele o budynek dbają. Fasada była pomalowana na pomarańcz a pozostałe elementy na kolor beżowy, co ze sobą współgrało. Karina wchodząc zauważyła na ścianie tabliczkę informującą o znajdującej się tu klinice weterynaryjnej i drugą o kancelarii prawnej. W środku lokalu także wszystko było wyremontowane, nawet można powiedzieć bardzo elegancko i przyszła jej myśl czy stać będzie dziewczyny płacić czynsz, ponieważ dopiero mieli o tym rozmawiać jeśli spodobają się im wnętrza. Kancelaria i pomieszczenia  do wynajęcia znajdowały się na pierwszym piętrze, natomiast na parterze klinika.
         Naprzeciw im wyszedł właściciel:
- witam szanowne panie - uśmiechnął się- jestem Dawid Rzutecki.
- Dzień dobry. Jagoda Mośnik a to moja przyjaciółka Karina Waster. Miło nam pana poznać.- podali sobie ręce na powitanie.
- Zapraszam do obejrzenia lokalu- rzekł prawnik i poprowadził je w kierunku pomieszczeń. Gdy je obejrzały, to były pod wrażeniem, nie dość że świetne rozmieszczenie to w dodatku nie trzeba nawet remontować. Z okien zapierał widok na morze, więc akurat pomocny w odstresowywaniu się. Gdy przeszli do kancelarii i omówili warunki najmu, nawet się nie musiały zastanawiać, tak korzystniejszej  umowy nigdzie nie znajdą. Podpisali więc umowę. Już za tydzień będą mogły otworzyć biuro.
Karina spoglądając na Rzuteckiego miała wrażenie, że gdzieś już go spotkała, ale nie mogła sobie skojarzyć gdzie.
       - Cieszę się, że będzie tu biuro rachunkowe- rzekł właściciel przekazując dziewczynom klucze- na pewno zostanę waszym klientem. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia panie Dawidzie- powiedziała Jagoda i ruszyły w stronę wyjścia. Karina szła pierwsza i w wejściu zderzyła się z jakimś mężczyzną:
- och przepraszam nie zauważyłam pana.
- Nie szkodzi -odrzekł i przeszedł dalej a ona dopiero po chwili zorientowała się, że to facet którego ochrzaniła w galerii handlowej. „Ciekawe co go tu sprowadziło" pomyślała. Pożegnała się z Jagodą i ruszyła do domu.
      Po południu miała się wybrać na plażę z Jagodą i jej synem Maćkiem. Jagoda była po rozwodzie i sama wychowywała ośmioletnie dziecko. Dlatego zdecydowała się na spółkę z Kariną, żeby mieć więcej czasu dla syna.
        Świetnie się bawili nad morzem, w końcu dziewczyny mogły się odstresować i cieszyć początkami lata.



Zapraszam też do przeczytania poprzednich części :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz